W dniach 15-20 października braliśmy udział w niezapomnianej przygodzie, jaką była wycieczka do malowniczej części Europy – do Szwajcarii.
Po drodze zwiedziliśmy austriacki Salzburg, przejazdem zobaczyliśmy Liechtenstein i najbardziej południowe Niemcy, a potem, nareszcie, dotarliśmy do Szwajcarii. Na przystawkę ujrzeliśmy piękną Lucernę w całej swojej okazałości, później, w ramach płynnego przejścia w inną strefę językową, zwiedziliśmy dwujęzyczną de facto stolicę Szwajcarii – Berno, wraz z jej cudownymi fontannami i wędrującymi niedźwiadkami. Wdrażanie nas we francuskojęzyczną część kraju zakończone zostało przejazdem do francuskiego hotelu w Thonon, gdzie się zatrzymaliśmy na dłużej. W następnych dniach odwiedziliśmy prawdopodobnie najbardziej przez nas antycypowane części wycieczki – CERN i ONZ. W CERNi-e widzieliśmy fascynującą wystawę o mikrokosmosie, opisano nam także działanie Wielkiego Zderzacza Hadronów, współpracę z ISS, czy funkcjonowanie samego CERN-u. W ONZ, przewodnicy oprowadzili nas po głównej siedzibie, pokazali nam sale konferencyjne, wiele niesamowitych dzieł sztuki podarowanych przez państwa członkowskie, a nawet trwające obrady. Wracając wstąpiliśmy do Lozanny (notabene również cudownej) i do zamku Chillon [Sziją]. Ostatniego, również pełnego wrażeń dnia zwiedziliśmy fabrykę czekolady w Cailler. Przygotowana była tam naprawdę niesamowita prezentacja, wystawa, a także, co najważniejsze, degustacja (karmelowe były najlepsze). Ostatnim punktem naszej wielkiej wyprawy były przepiękne wodospady regionu Jungfrau. Po wjeździe windą (śmielsi wchodzili schodami) powitała nas chłodna mgiełka i ogłuszający szum. Wodospady bijące o skaliste dno delikatnie opryskiwały nas zimną wodą i umożliwiały wykonanie pięknych zdjęć. Po obejrzeniu wodospadów nadszedł czas na drogę do domu i nasz ostatni nocleg – tym razem w autokarze. Wyjazd był niesamowicie udany, a malowniczych widoków szwajcarskich miast, gór i winnic, czy „lunchu” w „Mekdonalds” nie zapomnimy do końca życia.
