Ten piątek był dla Naszej Społeczności wyjątkowym dniem. Tradycyjnie spotkaliśmy się, aby wspólnie przebyć i przeżyć Drogę Krzyżową, wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju, ponieważ wspólnymi siłami dźwigaliśmy krzyż – Dyrekcja, Grono Pedagogiczne, Uczniowie i Rodzice. Dziękujemy wszystkim licznym uczestnikom piątkowej Drogi Krzyżowej ulicami Pogoni!
Droga Krzyżowa o naszych problemach – ks. Arkadiusz Witkowski
Stacja 1 – Piłat, czyli problem z prowadzeniem dialogu
Panie Jezu Chryste, Piłatowi się wydawało, że rozmawiacie. Często się tę scenę tak nazywa – dialog Poncjusza Piłata z Tobą. Ale tu nie ma dialogu. Jesteś związany, masz grzecznie odpowiadać na pytania i to najlepiej tak, żeby Twoje odpowiedzi nie zburzyły tego, co się Piłatowi o Tobie wydaje. On cały czas powtarza, że ma władzę Cię uwolnić i ma władzę zrobić Ci krzywdę. Toteż się Panie Jezu zachowuj grzecznie, bo będzie niedobrze. Pójdziesz na krzyż, jak będziesz dyskutować, pokazywać, że może racja jest po Twojej stronie. Władza nie lubi ludzi, którzy jej udowadniają, gdzie leży prawda.
Panie Jezu, nasze rozmowy, to tak często wykłady naszych argumentów, naszych racji. Mówimy do siebie, ale się nie słyszymy. Ks. Józef Tischner powiedział kiedyś do jednego ze swoich przeciwników – może i masz rację, ale jakie z tego dobro? Jakie z tego dobro moje, twoje, wspólne, dobro społeczności. Nie lubimy się słuchać, nie lubimy przyznawać, że jesteśmy daleko od prawdy, która zawsze daje wolność człowiekowi. Ucz nas takiego dialogu,
w którym zapominamy, jaką mamy władzę, jakie mamy wobec siebie powinności, jakiej oczekujemy odpowiedzi. Ucz nas rozmowy wypełnionej prawdą. Bo bez takiego dialogu, nie ma wolności.
Stacja 2 – Krzyż, czyli problem z miłością
Panie Jezu Chryste, to boli, przecież do tej pory ciągle okładano Twoje ciało kolejnymi ciosami. Jesteś ubiczowany, pobity, sponiewierany, jeszcze teraz ten ciężar. Jak to znieść, skąd będziesz czerpać siły?
Odpowiedź jest niby banalna. Taką siłę daje tylko miłość. Miłość gotowa na ofiarę, miłość zapatrzona w Boga i drugiego człowieka. Miłość, która wszystko zwycięża. To brzmi jak banał, ale banalne nie jest. Bo przecież tyle razy wydawało nam się, że już nie damy rady, że to już koniec, że to ponad nasze siły, a potem właśnie miłość wykrzesała potrzebną siłę z naszych serc, z naszych charakterów. Ucz nas Panie Jezu, byśmy właśnie w miłości znajdowali odpowiedź na wiele trudnych pytań.
Stacja 3 – Upadek, czyli problem ze wsparciem
Kto Cię podniósł Panie Jezu? Wyszarpali Cię za ramiona, byś wstał? Oblali lodowatą wodą? Zaczęli tak mocno okładać, że musiałeś coś zrobić, żeby przestali? Gdzie jest jakieś wspierające Cię spojrzenie? Kto Ci pomoże? Czemu wydaje się, że nie ma tutaj nikogo?
Wokół nas ciągle upadają ludzie. Niszczy ich grzech, podstawiają nogę fałszywi przyjaciele, depcze ich uzależnienie, złe nawyki. Podobnie, jak Chrystus na drodze krzyżowej, chcą wstać i iść dalej. Pomożemy im? Zatrzymamy się w naszym biegu i pokornie pochylimy, czy będziemy mieć obawę, że ludzie znowu powiedzą, że ci upadający to nie jest dobre towarzystwo dla naszych ciepłych i przytulnych życiorysów. Panie Jezu, ucz nas pokornego odnajdywania Ciebie w ludzkim upadku.
Stacja 4 – Mama, czyli problem z domem
Po prostu przyszła. Ani słowa, ani jednego gestu, Ewangelia jakże mądrze milczy na ten temat. Najważniejsza była jej obecność. Tylko i aż tyle. Tylko i aż tyle trzeba w domu, żeby ów dom był zdrowy. Tylko i aż tyle potrzeba, żeby nasze rodzinne relacje były głębokie, trwałe, pełne miłości i zrozumienia. To o to modli się dzisiaj zbyt wiele dzieci – o obecność zapracowanej matki i zapracowanego taty. To najprostsze i darmowe lekarstwo dla każdej rodziny. Zanim pomyślimy, jak dobrać słowa i gesty, by nasza domowa codzienność była uzdrowiona, zastanówmy się ile w niej naszej obecności. Tylko byś był, to nie tylko tytuł oazowej piosenki o Panu Jezusie. To też najczęstsze oczekiwanie wobec tych, którzy powinni być dla Nas najważniejsi.
Stacja 5 – Szymon Cyrenejczyk, czyli problem z wiarą w siebie
To tylko jakiś tam rolnik, który wraca z pola. Nie ma pewnie wykształcenia, nie ma pewnie wielkiej wiary, ręce ma pewnie brudne od ziemi, śmierdzi potem, nie wyróżnia się z tłumu ludzkiej bylejakości, który przybył opluwać Jezusa. Jedyne, co miał to silne ramiona. Niech znowu padnie ten termin – tylko i aż tyle.
Pan Bóg ma swój pomysł na każdego z nas. Każdy z nas ma w sobie to coś, co go wyróżnia. Czasami to banał. Dobre spojrzenie, uroczy uśmiech, miły głos, umiejętność słuchania, spokojne gesty, dobre wychowanie. Niby bzdurki, z których Pan wie, jak ułożyć święty życiorys. Każdy ma to coś. Ja i Ty także. Nie zawiedźmy Boga i poświęćmy choćby całe życie, by to znaleźć, pomnożyć i rozdać z uśmiechem na twarzy. Jesteś kimś, żyjesz po coś, umiesz kochać, jak nikt inny. Tylko zbyt często słuchasz Złego, który szepcze, że jesteś do niczego nikomu niepotrzebny. Słuchaj więc Tego, który jest Miłością.
Stacja 6 – Weronika, czyli problem z brakiem wrażliwości
To stacja o ludzkim spojrzeniu. Od tego zaczyna się najpiękniejszy fragment najpiękniejszych przypowieści o miłosierdziu – od słowa – UJRZAŁ. Ojciec ujrzał z daleka, jak wraca marnotrawny syn. Samarytanin ujrzał pobitego leżącego przy drodze do Jerycha. Ujrzał i wzruszył się, serce poruszyło się do granic możliwości nad losem drugiego. Ujrzał. A my nie lubimy patrzeć tak, jak bohaterowie tych przypowieści. Lubimy spojrzenie pełne oceny, ale nie spojrzenie wzruszonego serca. Bo za takim spojrzeniem musi iść czyn, tak odważny, jak czyn Weroniki. Trzeba wyjść z tłumu, ktoś to oceni, ktoś skomentuje, komuś się to nie spodoba. Ktoś źle spojrzy na moje dobro, moją wrażliwość. Panie Jezu, ucz nas patrzeć z miłością, tak jak Ty patrzysz na nas, gdy znowu popełniamy błędy.
Stacja 7 – Drugi upadek, czyli problem z nadzieją
Panie Jezu, znowu upadasz. Wiemy, że lepsza nazwa dla tej stacji to kolejny, a nie drugi upadek. Jeden z wielu na tej drodze. Podnosisz się jednak i idziesz dalej w stronę Golgoty, wiesz, że tak musi być w ten Wielki przecież Piątek. Ile w Tobie nadziei, ile siły wbrew wszystkiemu, co się dzieje wokół Ciebie. Żyjemy i karmimy się beznadzieją. Czytamy, słuchamy o ludzkim złu, grzechu, upadku. Na śniadanie zdrada, na obiad podłość i beznadzieja na kolację. Śnimy o nienawiści, złośliwości, planujemy zemstę, rewanż, obmyślamy kolejne riposty, którymi pokażemy, kto tu rządzi. Tylko po co? Dlaczego nie chcemy powstać z tego wszystkiego, by lepiej widzieć dobro, przyjaźń, życzliwość i uśmiech. Wiarę, modlitwę i przyzwoitość. Rozejrzyj się. Co tych wszystkich ludzi tutaj sprowadziło na to nabożeństwo? Czyż nie jest to właśnie nadzieja?
Stacja 8 – Płaczące niewiasty, czyli problem z brakiem łez
Panie Jezu, prosisz, by nie lały łez teraz, tylko zostawiły je na trudniejszy czas. I masz rację, przecież to, co się teraz dzieje z Tobą, to ich i nasze odkupienie. Trzeba patrzeć, trzeba się tym karmić, a nie lamentować. Przyjdzie na to odpowiedni moment. Doczekaliśmy czasów, w których obśmiać można już wszystko. Memy o śmierci, lekceważenie tragedii drugiego człowieka, dowcip na niestosowny jeszcze niedawno temat.
To takie kontrowersyjne, cieszmy się życiem, po co być wrażliwym, czyli słabym? Czy aby na pewno silnym jest ten, kogo spojrzenie nie zna smaku łez, smutku, żałoby? Nie wierz nigdy w tych co ciągle udają i ciągle uśmiechają się – śpiewał pewien znany polski zespół. A piosenka o tym nosi tytuł: „Nienawiść”. Panie Jezu, naucz nas w tym zimnym świecie, jak wielką wartość i jaką mądrość niesie w sobie niejedna nasza łza.
Stacja 9 – Trzeci upadek, czyli problem z dokończeniem tego, co wartościowe
Już prawie Golgota, jeszcze parę kroków, parę metrów, kilka cięższych oddechów. To Twoja misja, choć ten krzyż to nasze „dzieło”. Wszystko to ma jakiś swój początek i musi mieć tutaj w pewnym sensie swój koniec. Nie można nagle zawrócić, nie można nagle odejść, bo okoliczności coraz trudniejsze do wytrzymania.
Panie Jezu, co roku tak wielu nam bliskich ludzi decyduje się na zawrócenie z drogi małżeństwa. Co roku tak wielu księży porzuca sutannę lekceważąc podjęte wcześniej postanowienia. I każdy ma swoje racje, argumenty, swoje wytłumaczenie. Tak często zdarza się i nam, że zaczynamy jakieś dobre dzieło i potem gaśniemy, potem brakuje w nas zapału, bo w świecie, który tak gna, nie umiemy czekać na owoce, na poprawę, na zmianę. I zawracamy z tak dobrej drogi, z tak poprawnych intencji i idziemy nie wiadomo dokąd i nie wiadomo po co. Panie Jezu, ucz nas tą stacją, jak dotrwać do samego końca, do samego AMEN.
Stacja 10 – Obnażenie z szat, czyli problem z odpowiedzialnością
Nie znamy imienia ani jednego z żołnierzy, którzy obdarli Cię z godności. Możemy je znaleźć dopiero w książkach, takich jak choćby „Szata”, ale wiemy, że nie mają one wiele wspólnego z prawdą. To było anonimowe działanie, w grupie, byle się pośmiać, skomentować, byle podła praca w plutonie egzekucyjnym na krańcu Cesarstwa jakoś im szła. Kim byli, jak żyli na co dzień, jakie mieli domy, marzenia, o czym śnili… któż to wie?
Lubię się schować za innych. Lubię zza czyichś pleców komuś dołożyć. Tylko, żeby nie było wiadomo, że to ja. Tylko żeby nie wyszło, że wiecie to ode mnie. Po cichu. Nie lubię się podpisywać pod bzdurami mojego życiorysu, lubię tłum. Tam się najłatwiej krzyczy, żeby kogoś ukrzyżować. Tam się najłatwiej ocenia, że ten to kobieciarz, a tamta to pijaczka. Że ten ją zdradza, a tamta to kradnie po sklepach, a tamci to łapówkarze, pedofile, zbrodniarze i kłamcy. Wiem, bo tacy, jak ja już mi powiedzieli. Sprawdzone info, pewniak. Tylko bez podpisu pod spodem. Nie mówcie, że wiecie ode mnie… Panie Jezu – ucz nas takiego konstruowania opinii, byśmy się wzajemnie budowali, a nie obdzierali z szat i ze skóry.
Stacja 11 – Przybicie do krzyża, czyli problem z modlitwą
Modliłeś się za nich, Jezusie z Nazaretu. Chce mi się płakać zawsze, gdy widzę tę scenę w Pasji; zawsze, gdy jest czytanie opisu Twojej Męki, drży mi wtedy głos. Obolałe ciało, przybijane ręce, nogi, Twoja nagość, cierpienie, męka, a Ty się modlisz. Mnie wystarczy słabszy dzień. Wystarczy mi złe spojrzenie kogoś, kogo nie cierpię i już mojej modlitwy nie dostaniesz. Zły biometr, głowa pęka, kości bolą i już na mnie nie licz. Muszę mieć warunki, natchnienie, odpowiedni czas, chęć, atmosferę. Jakaś muzyka w tle, świeczki, trąbki, pompki. Czy jednak modlitwa nie powinna być pięknym spotkaniem, rozmową, której się wyczekuje, pragnie, za którą się tęskni? Panie Jezu, przypominaj mi jak najczęściej, że modliłeś się o przebaczenie na Golgocie – dla nich i dla mnie.
Stacja 12 – Śmierć, czyli problem z czasem
Nasze ulubione słowo. Kraina, gdzie są wszystkie nasze postanowienia, wszystkie nasze poprawy, nasza świętość, nasza zgoda, pokój, nasza przyzwoitość. Nasza porządna spowiedź, porządna przepłakana adoracja, należycie przeżyta Eucharystia. Tam, w tej mitycznej krainie jestem taki święty, taki dobry, taki, że aż się Panie Boże mną zachwycisz. Ta kraina – to JUTRO.
Ucz mnie Jezu, najprościej jak się da, że jak nie ma mnie dzisiaj, i dzisiaj nic się nie zmienia, to nie ma żadnego jutra, które miałoby stać się wiecznością u Twego boku. Tu i teraz się żyje, kocha, stara się i wierzy.
Stacja 13 – Zdjęcie z krzyża, czyli problem ze spowiedzią
Najpiękniejsza spowiedź świata miała miejsce na Golgocie. Jezu, pamiętaj o mnie. Jezu wspomnij na mnie w raju. Pamiętam, dzisiaj będziesz w tym raju, ze mną. Dobry łotr, którego ciało zdejmowano z krzyża razem z Jezusowym ciałem, był człowiekiem, który w ostatniej chwili znalazł drogę do zbawienia. Tą drogą jest Chrystus.
Tu nie ma wiele teologii. Jeśli umiesz w całej otoczce spowiedzi: w kratce konfesjonału, stule, formułce, osobie księdza – spotkać Chrystusa, który wyciąga Cię z grzechu i prowadzi do szczęścia, to będziesz głodny każdej spowiedzi. Pamiętaj o tym, bo nie jest nigdy za późno, póki możesz jeszcze powiedzieć – Jezu przebacz, Jezu pamiętaj, podnieś mnie Jezu.
Stacja 14 – Grób, czyli problem z wiarą
Jeśli ten grób nie jest pusty, to jesteśmy tutaj makabrycznie śmieszni na tej Drodze Krzyżowej. Jeśli ten grób nie opustoszał, to po tamtej stronie nie ma nic. Pustka, czarna dziura. Jak my wierzymy w ten grób, który opustoszał? Jak wierzymy, że Jezus żyje i działa. Jedyne miejsce, gdzie zapisano, że Boga gdzieś nie ma, jest w scenie Zmartwychwstania, gdy szukają Cię Jezu niewiasty. Szukają w grobie. Nie ma go tu – powstał z martwych. Szukaj Jezusa w swoim życiu. Szukaj Go w swojej codzienności, w swoich problemach i swoich sukcesach, w ludzkich łzach i ludzkim uśmiechu. Szukaj, bo On JEST. Także teraz pośród nas.
Dobremu Bogu za to nabożeństwo niech będzie chwała i moc na wieki wieków. Amen.